ANITA LIPNICKA OPIS Pełne recenzje

ANITA LIPNICKA – VENA AMORIS (2013)

I wszystko się może zdarzyć…. Dziś postanowiłem opisać najbardziej klimatyczny album który jest w mojej całej kolekcji, oczywiście chodzi mi o album Anity – “Vena Amoris“, który skradł moje serce, po dość długim czasie, pewnie dlatego że musiałem dojrzeć do niego, bo w końcu wyszedł jak miałem 19 lat, a co wtedy chłopak wie o muzyce…

Anitę większość kojarzy z zespołu Varius Manx z którym osiągnęła największe sukcesy, a ich piosenki do dziś są chętnie puszczane przez radio. Ich współpraca dla Anity jak i zespołu okazała się na tyle dobra że otworzyła przed nimi wielkie kariery. Po dwóch wspólnych albumach Anita zdecydowała na karierę solową i wydała płytę “Wszystko się może zdarzyć” która była mega sukcesem komercyjnym a tytułową piosenkę zna chyba każdy. Następnie związała się muzycznie jak i prywatnie z Johnem Porterem z którym odnosili również sukcesy (polecam kawałek “Old Time Radio“). W 2009r nagrała mroczną płytę “Hard Land of Wonder” a dziś opisze płytę z 2013r, która jak dla mnie jest ukojeniem dla duszy.


Anita chciała nagrać album który nie będzie podobny do jej poprzednich materiałów, ani co będzie się kojarzyło z innym materiałem dostępnym na naszym rynku. Materiał był nagrywany na żywo a użyto takich instrumentów jak: pedal stell, bonjo czy Wurlitzer. Nie pytajcie mnie jak to wygląda.

Pierwszym singlem który mogliśmy usłyszeć z płyty został wydany miesiąc przed premierą albumu, chodzi oczywiście o “Hen, Hen“, który moim zdaniem mało oddaje “duszę” całego albumu, ale jest dobrą kompozycją. Warto tutaj wspomnieć że autorem piosenek oraz kompozytorem jest głownie Anita. Piosenka moim zdaniem jest najbardziej “radiową” i pewnie dlatego poszła na pierwszy singiel.
Gdybym chciał zareklamować album tak jak go słyszę to wypuściłbym niełatwą piosenkę – “Sen Laury“. Dla mnie ta kompozycja jest najmocniejsza, najbardziej relaksacyjna z całego albumu.  Musze przyznać że właśnie przez tą piosenkę pokochałem ten album.

Zbieram dowody istnienia, czegoś więcej
Niż rzeczy w biegu i czasu w locie.
Jestem tym, co pamiętam,
Mam puste ręce
I przed oczyma film.
Co będzie potem?
Znów mi się śniło, że tu żyłam,
Echem niosły się moje kroki.
Odbite twarze w taflach szkła,
Dzwonki słów, geometrii ścian.

Za samą warstwę tekstową na tym albumie powinna być nagroda.
Kolejnymi singlami były: “Vena Amoris” oraz “Trzecia zima” – który uwielbiam tak samo jak “Sen Laury“.  Piosenka według Wikipedii jest poetycką piosenką o wspomnieniu osoby z którą przyszło się rozstać, ale ciężko o niej zapomnieć.

Czy to się kiedyś skończy, czy to się w końcu zmęczy?
Czy wreszcie się położy pod kocem niepamięci?
Czy to się kiedyś skończy, czy ja Cię w końcu strawię?

Utworem który mnie jeszcze poruszył to “Za Dużo Aniołów“. Tak sobie teraz myślę że Wikipedia ma troszkę racji, to faktycznie poetycki album. Jedno jest pewne że artystka porzuciła całkowicie radiowe brzmienie dla tego albumu. Na zakończenie mogę stwierdzić że album jest wyjątkowy, ponadczasowy i na pewno wyróżnia się swoją innością, jest jedną z ciekawszych propozycji w mojej kolekcji. Każdy fan Anity pewnie już się z albumem zapoznał, a dla tych co jeszcze nie to musicie koniecznie, gdy tylko będziecie chcieli odpłynąć w poezji, którą stworzyła Artystka. Anita bez wątpienia jest utalentowaną wokalistką, nie tylko śpiewa ale także piszę oraz komponuje. Potrafi się utrzymać tyle lat na rynku bez zbędnej komercji oraz wianuszka skandali przy sobie.
Polecam ostatni utwór Anity nagrany wraz z Moriah Woods – “Our Voice/Nasz Głos”, który przypomniał mi o tej wspaniałej artystce i jej wielkim talencie.

🐥🐥🐥🐥  na pięć kaczuszek (moja skala oceniania)

Możesz również polubić…